Strony

piątek, 13 lutego 2015

"Hi I'm Mike"


Pomógł jej wysiąść z samochodu po czym stanęli przed drzwiami wielkiego domu Shinody. Liv zerknęła na Chestera.
- Wnerwi się, prawda?- Zapytała, a on tylko się zaśmiał.
- Pf! Jak on do mnie raz przylazł o 3:00 nad ranem tylko po to , żeby mi powiedzieć, że widział jakąś tam fajną dziewczynę to było dobrze? Nieeee ma... Ja mu powiedziałem, że się zemszczę kiedyś.- Powiedział i otworzył drzwi. Liv popatrzyła się na niego ze zdziwieniem.
- Masz klucze do jego domu?- Zapytała dalej zdziwiona.
- Pewnie. On do mojego też ma. Wchodź, a ja zobaczę, czy ten baran już śpi.- Zaprosił ją do środka i poszedł schodami  na górę. Liv usiadła na białej skórzanej kanapie i przyglądała się wnętrzu. Bardzo jej się podobał wystrój domu. Stwierdziła, że Shinoda ma bardzo dobry gust jeśli chodzi o takie sprawy. Po chwili usłyszała głos Chestera.
- No i co Ty się tak na mnie wydzierasz, hm? Zostawiam Ci ją tylko na chwilę. Za góra godzinę będę z powrotem, a poza tym... Nie pamiętasz już jak do mnie przylazłeś o 3:00 nad ranem? Musiałem wtedy słuchać jaka to jak jej tam...- Zaczął pstrykać palcami.-Lucy! Jaka to Lucy nie jest piękna.
- No, ale do cholery jasnej...Mogłeś uprzedzić!- Usłyszała drugi męski głos. Domyśliła się, że to głos Mike'a.- Ty mi tu jakąś dziewczynę przyprowadzasz, a ja taki nie uczesany...
- Ty mnie tutej nie klnij tylko idź się uczesz, bo taki masz fryz jakby Cię piorun pierdolnął.- Powiedział Chazz.  Mimo wszystko musiała się zaśmiać. Wstała dalej się śmiejąc.
- A Ty co się śmiejesz, hm? Nie wiesz, że się nie podsłuchuje?- Zapytał uśmiechnięty Chester.- Mike zaraz przyjdzie. Poszedł się ogarnąć, a tymczasem ja spadam. Niedługo po Ciebie przyjadę.- Dał jej całusa w policzek i wyszedł z domu. Liv stała oszołomiona dotykając dłonią policzka, gdzie przed chwilą mężczyzna złożył drobnego całusa. To było takie...inne. Takie dziwne. Nikt nigdy jej tak nie traktował. Nie rozumiała dlaczego on jej pomaga. Przecież była niczym. Najbardziej była zszokowana faktem iż po poznaniu jej jakże popieprzonej historii nie uciekł i nie zostawił jej, a wręcz przeciwnie- przytulił ją i powiedział, że rozumie jak się czuje. Nie był taki jak ludzie, których poznała w swoim życiu. Był...dobry. Nie osądził jej z góry tak jak to robił każdy kto poznał jej przeszłość. Musiała tak stać dobre kilka minut, ponieważ za swoimi plecami usłyszała chrząknięcie. Odwróciła się i zobaczyła dość przystojnego bruneta o lekko azjatyckich rysach twarzy. Podszedł do niej i wyciągnął rękę w jej stronę.
- Cześć, Mike jestem.- Uśmiechnął się do niej.
- Liv.- Podała mu dłoń.
- Usiądź sobie. Kawy, herbaty?- Zapytał po czym pacnął się dłonią w czoło.- Tak Mike, na pewno kawy. O 12 w nocy na pewno dziewczyna będzie chciała kawę. Weź Ty się kurde idź lecz.- Powiedział sam do siebie, a Liv wybuchła śmiechem. Jemu też udzielił się dobry humor, ponieważ też zaczął się śmiać.- To co? Herbaty? Soku? Czy może jednak kawy?- Zapytał dalej się śmiejąc.
- Soku jakbyś mógł.
- Eheem...Pomarańczowego, jabłkowego, z czarnej porzeczki, czy może multiwitaminę?- Zapytał udając przesadnie paniuśkowatą kelnerkę w restauracji. Liv ponownie wybuchła śmiechem, a on dalej udając kelnerkę, przestąpił z nogi na nogę jak modeleczka.- Ależ o co pani chodzi- Powiedziała paniuśkowata "kelnerka". Mike nie wytrzymał jednak długo. Zaczął się śmiać równie głośno jak dziewczyna siedząca na kanapie.
- Dobra, już się ogarniam.- Powiedział Shinoda.
- Hahahaha! Oki. To jakbyś mógł to z czarnej porzeczki bym prosiła.
- Dobra, to zaraz przybędę z powrotem.- Zaśmiał się.
- Tylko się nie zgub.- Krzyknęła za nim.
- Jakby co będę wołać jak się zgubię!- Krzyknął z kuchni. No niesamowite jakie on ma podejście do ludzi. Przyjaciel wbija mu się z obcą dziewczyną do domu o 12 w nocy, a ten jakby nigdy nic żartuje z nią i traktuje ją jak swoją dobrą przyjaciółkę. Czuła, że od tej nocy jej życie zmieni się o 180 stopni. Po kilku minutach wrócił Mike z dwiema szklankami soku. Jedną podał jej po czym usiadł na przeciw Liv na kanapie. Nastała niezręczna cisza, którą Mike postanowił przerwać.
- To co Cię tutaj sprowadza? Jesteś jakąś rodziną Chazza?- Zapytał, a ona pokręciła przecząco głową.
- Wpadłam na niego dzisiaj- spojrzała na zegarek- a raczej wczoraj na ulicy. Potem dziwnym trafem spotkaliśmy się nad jeziorem w miasteczku, gdzie mieszkam. Pogadaliśmy trochę, a później on zaoferował się, że mnie odwiezie, ale tego nie zrobił tylko przywiózł mnie do Ciebie. Niedługo po mnie przyjedzie i pojedziemy do niego.- Wyjaśniła szybko i nagle zobaczyła, że Mike podejrzliwie się jej przygląda. Domyśliła się, że chodzi o tego siniaka pod okiem.
- Powiesz mi kto Ci to zrobił?- Wskazał na sine miejsce na jej twarzy.- Bo na pewno to nie od zderzenia z Chesterem. Kto jak kto, ale on by Ci nie zrobił krzywdy nawet jakby na Ciebie skoczył, bo taki lekki jest.- Dziewczyna spuściła lekko głowę w dół.
- To przez mojego ojca zastępczego.- Powiedziała krótko, a on zrozumiał, że Liv nie chce o tym gadać.
- Rozumiem. Przykro mi.
- Możemy zmienić temat?
- Jasne.
- Jesteś przyjacielem Chestera, prawda?- Spojrzał się na nią trochę zdziwiony.
- No tak.
- Możesz mi coś powiedzieć?
- To znaczy?
- Dlaczego Chester nie chce rozmawiać o swojej przeszłości? Coś złego wydarzyło się, gdy był młodszy?- Zapytała, a Mike gwałtownie wstał z miejsca.
- Wiesz Liv...Lepiej żeby on sam Ci powiedział. Jestem jego przyjacielem, sama rozumiesz i nie chcę stracić jego zaufania. Kiedyś na pewno Ci wszystko opowie. Musisz jednak uzbroić się w cierpliwość i pokazać mu, że może Ci zaufać. To nie jest tak, że żeby zasłużyć na jego zaufanie trzeba być jakimś Bóg wie jakim wybranym, bo to taki wielki "pan" jest. Nic z tych rzeczy. Chazz z natury jest bardzo nieufny i najpierw musi się do danej osoby przekonać, a później wchodzi z nią w bardziej szczersze konwersacje niż tylko "Cześć, co tam u Ciebie" albo " Ładna dzisiaj pogoda".- Wyjaśnił jej i z powrotem wrócił na swoje miejsce na kanapie.
- Ok, rozumiem. Dzięki.- Powiedziała i przechyliła szklankę lekko do góry, aby się napić.
- Odpowiesz mi na pytanie? Ale tak szczerze.- Zapytał, a ona przytaknęła mu twierdząco głową. Nastała kilkusekundowa cisza.- Podoba Ci się Chester?- Wypalił nagle, a Liv zakrztusiła się sokiem. Po chwili się jednak uspokoiła.
- Łoo Jezu...Dobry ten sok.- Powiedziała ledwo oddychając. Napotkała poważny wzrok Michaela.- No co?- Zapytała zdziwiona. Chciała uniknąć tego drażliwego tematu no, ale co mogła zrobić...
- Nie odpowiedziałaś mi na pytanie.- Stwierdził poważnie. Liv także spoważniała, oparła się o oparcie kanapy i postanowiła szczerze odpowiedzieć Shinodzie.
- Gdybym powiedziała, że Chester mi się nie podoba to chyba byłoby to moje największe kłamstwo, ponieważ podoba mi się. Ale wiesz... Traktuję go bardziej jak starszego brata, którego nigdy nie miałam. Poza tym nie jest taki jak ludzie, których poznawałam wcześniej. On jest dobry. Zaopiekował się mną choć wcale nie musiał. Jedyni ludzie jakich znałam i byli dobrzy tak jak on to moi śp. rodzice i dalsza rodzina, która mieszka w Norwegii. - Powiedziała szczerze.
- Rozumiem, ale uwierz mi, że chociaż Cię nie znam bardzo bym chciał żebyś była z Chazzem, bo wyglądasz na naprawdę kochaną osóbkę z zaraźliwym śmiechem i niesamowitym poczuciem humoru, a do tego jesteś piękną kobietą. Poza tym w życiu nie widziałem, żeby jakaś dziewczyna znając Chestera od kilku godzin tak się do niego przywiązała i martwiła jak o najlepszego przyjaciela. No i wizualnie też bardzo do siebie pasujecie,  ale niestety to niemożliwe.
- Dlaczego? A no tak...Zapomniałam, że jestem zerem. Nic nieznaczącym zerem.- Wstała gwałtownie z siedzenia i już chciała wyjść, ale Mike złapał ją za rękę.
- Stój! Nie o to mi chodziło.- Powiedział do niej ze zrezygnowaniem.- Siadaj.- Zrobiła tak jak kazał i słuchała co ma jej do powiedzenia.- To nie o to chodzi, że jesteś zerem. W ogóle to kto Ci takich głupot naopowiadał? Dobra, nie ważne. Po prostu Chester jest już zakochany po uszy chociaż wcale mu to na dobre nie wychodzi. Ma żonę- Samanthę. Uwierz mi... w życiu gorszej baby nie widziałem.
- Jak to? Aż tak źle?- Zapytała zdziwiona.
- Nawet nie wiesz jak źle. Biedak zaharowuje się dla niej, a ona ma to gdzieś. Wyjdzie gdzieś ze mną  do baru czy coś to ta dziwna kobieta dzwoni DOSŁOWNIE co pięć minut. Wiem, bo ostatnio patrzyłem na zegarek i liczyłem co ile dzwoni. Jednym słowem: Szatan nie kobieta. Widać, że Chester jest nieszczęśliwy. Ostatnio chodzi jakiś taki przygnębiony i nikomu nie chce powiedzieć o co chodzi, a jak ktoś się go spyta co jest to od razu się wydziera, trzaska drzwiami i nie odzywa się przez 2 dni. Nawet nie wiesz jak się zdziwiłem kiedy dzisiaj taki szczęśliwy wleciał mi do pokoju i zapytał czy Cię przez chwilę ugoszczę, bo on musi chatę uprzątnąć. W ogóle to jestem ciekawy jak on Cię zabierze do siebie skoro Samantha mieszka u niego. Chyba że już nie mieszka.- Zamyślił się jakby na chwilę.- Dobra, anyway. On chyba zaraz przyjedzie więc chciałbym  Ciebie o coś prosić.
- To znaczy?
- Wyglądasz na taką osobę, której można zaufać, więc chciałbym Cię prosić żebyś jakoś z niego wyciągnęła co mu jest. Nam nie chce nic mówić, ale Tobie może powie. Polubił Cię, to widać. Mogłabyś to dla mnie zrobić? Nie chcę żeby cały czas chodził taki przybity.
- Ok, zobaczę co da się zrobić.- Powiedziała. Była zszokowana tym co powiedział jej Shinoda. Postanowiła również pomóc Chesterowi. W kwestii pomocy dla Chazza dogadali się bardzo szybko. Później rozmawiali trochę o tym skąd pochodzi Liv, czy biegle mówi po norwesku i polsku itd. Następnie rozmowa przeszła na muzykę. Mike dowiedział się, że dziewczyna uwielbia rock i rap. Później Shinoda zobaczył tatuaże Liv, a ona opowiedziała jak to z nimi było. Opowiedziała mu o jej niezwykłym rodzie i nienaturalnych oczach oraz o imionach. Ogólnie bardzo dobrze się dogadywali i miło im się rozmawiało. Nagle usłyszeli szczęk zamka w drzwiach. To był Chester.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz